6 września 2014

VII. and you’re kissing to cut through the gloom.

Kiedy dotarliśmy na miejsce słońce zaczęło już zachodzić. Ustaliliśmy, że ja i Andy chodzimy z Lily, a Alice i Joan same, a później zmiana. Park rozrywki był całodobowy, Joan zamówiła bilety na trzy dni włącznie z tym, więc zadecydowała, że spędzimy całą noc na atrakcjach, a o trzeciej pójdziemy do hotelu aby to odespać. Umówiliśmy się, że za dwie godziny odprowadzamy Lily do diabelskiego młynu i wtedy zajmą się nią one i mamy spokój aż do trzeciej, kiedy zostawią nam Lily w pokoju.
Kolejka do kasy biletowej nie była aż tak długa jak się spodziewałem, więc po kilku minutach byliśmy już w środku wielkiego lunaparku i zmierzaliśmy w stronę karuzel, które moja kuzynka koniecznie chciała odwiedzić. Podczas gdy ona się bawiła, ja z Andy'm usiedliśmy na ławce i kupiliśmy porcję waty cukrowej. Patrzyliśmy na ludzi, którzy właśnie zjeżdżali ze szczytu rollercoastera, przy czym krzyczeli jakby ich co najmniej obdzierali ze skóry, jak to pięknie ujął Six z psychopatycznym uśmieszkiem. Chwilę później podbiegła do nas Lily i usiadła mi na kolanach. Poprosiła o watę cukrową, bo Andy nie chciał jej dać ani kawałka i konsumował ją jakby była pierwszym posiłkiem po tygodniowej głodówce. Później poszliśmy na jedną z mniej ekstremalnych kolejek górskich. Lily bawiła się bardzo dobrze, a Andy omal nie usnął. Poszliśmy jeszcze na dwie atrakcje, aż minęło półtora godziny i musieliśmy zacząć się zbierać, bo na drugim końcu parku za chwilę będą na nas czekać Alice i Joan. Po drodze Six'owi zachciało się do toalety, więc ja musiałem poczekać z Lily na ławce obok wychodków.
- Ash - zwróciła się do mnie, więc popatrzyłem w jej stronę. - A Andy to twój chłopak? - zapytała tym swoim słodkim, dziewczęcym głosikiem. Można pomyśleć, że to dziwne, że dziecko pyta się o takie rzeczy, ale ona była przyzwyczajona, w końcu nie raz widziała moją siostrę ze swoimi dziewczynami.
Nie byliśmy w związku, żaden z nas nigdy o to nie zapytał. Może i tak się zachowywaliśmy, spaliśmy w jednym łóżku, etc., ale to nic pewnie nie znaczyło, tak było od początku naszej znajomości.
Pokręciłem głową i właśnie wtedy z ciemności publicznego toi-toi'a wyłonił się Andy i złapał mnie za rękę. Poszliśmy dalej. Joan już czekała, pomachała nam i oddaliśmy jej Lily. Przypomniała, że widzimy się w tym samym miejscu o trzeciej i odeszła, a my zrobiliśmy to samo, tylko, że w drugą stronę, w stronę rollercoasterów, tych największych. Zabiję Six'a.
Facet przypiął nas tymi wszystkimi zabezpieczeniami i gdy już wszystko było gotowe, kolejka ruszyła. Najpierw jechała lekko w górę, później przechyliła się w bok, potem znowu do normalnej pozycji i zaczęła wjeżdżać na wielki szczyt. Kiedy dojeżdżaliśmy na górę, chwyciłem rękę Andy'ego i mocno ją złapałem, na co on się roześmiał. Gdy wjechaliśmy na górę, kolejka przystanęła i ruszyła w dół z prędkością, jak przypuszczam, około miliona kilometrów na sekundę. Wszyscy, oprócz oczywiście Andy'ego, krzyczeli. Nienawidzę tego uczucia. W pewnym momencie jechaliśmy niemalże w pionie. Później, na dole, był ostry zakręt, przechyliliśmy się w bok, wjechaliśmy na ogromną pętlę, gdzie przez chwilę jechaliśmy głowami w dół, a jak zjechaliśmy, zaczęliśmy zwalniać, aż kolejka całkowicie się zatrzymała i usłyszeliśmy, że możemy wysiąść. Myślałem, że zemdleję, umrę i zwymiotuję naraz. A Six chciał jeszcze raz. Jego dłoń zrobiła się czerwona, chyba trochę za mocno ją trzymałem.
- Chodźmy na następny! - poprosił, ale więcej się na ten uroczy uśmiech nie nabiorę.
- Nie, nie, nie. Chodźmy na diabelski młyn - zaprotestowałem, chwyciłem go za rękę i pociągnąłem w przeciwną do kolejek stronę. Puściłem go dopiero, gdy znaleźliśmy się przy mojej ulubionej atrakcji. Nie trzeba było długo czekać na wejście, więc po paru minutach siedzieliśmy w środku. Nie był to młyn z krzesełkami, tylko z takimi kapsułami jak te w London Eye, tylko o wiele mniejszymi. Andy usiadł pod "ścianą" i oglądał widoki, chociaż nawet jeszcze nie ruszyliśmy. Wstałem z ławki i kucnąłem koło niego, a chwilę po tym zauważyłem, że koło zaczyna się ruszać. Nie miałem lęku wysokości. Kiedyś nawet bym na takie coś nie spojrzał, ale po kilkunastu podróżach samolotem przestałem się bać i tego.
Andy przybliżył się do mnie i położył głowę na moim ramieniu. Uwielbiałem gdy to robił. W ogóle go uwielbiałem. Znaczy, nie w tym... Nieważne.
Gdy byliśmy na szczycie, kolejka się zatrzymała. Znałem już tą sztuczkę. Six oparł się o szklaną powierzchnię, dzielącą nas od przepaści i spojrzał mi w oczy.
Kochałem jego oczy, były cudowne, piękne i nawet te przymiotniki nie są w stanie opisać ich niezwykłości. Zwykle w filmach to w takich właśnie momentach dwaj główni bohaterowie się całują, a w tle leci romantyczna muzyka i te wszystkie dźwięki skrzypiec i tych różnych instrumentów strunowych. Ale co ja bym z tego miał? Całowaliśmy się bez okazji. Nie było w tym żadnego uczucia, po prostu to lubiliśmy. Gdybym to teraz zrobił to w jego oczach i tak byłbym niewyżytym dwudziestopięciolatkiem. Nie, że tego nie lubiłem, uwielbiałem, ale coś mnie hamowało.
Andy odetchnął i wziął moją rękę. Nachylił się do mnie i lekko przechylił głowę w lewo. Czułem na sobie jego oddech. Zapach tytoniu zmieszanego z czekoladowymi lodami tym razem wydał mi się dziwnie przyjemny. Poczułem dotyk jego miękkich warg na moich.
Ten pocałunek był inny, było w nim uczucie. Nie, pewnie mi się wydawało.
Kolejka ruszyła, a my siedzieliśmy oparci o drewnianą ławkę, oglądając nocne krajobrazy. To brzmi jak zerżnięte z komedii romantycznych, ohyda. Gdy dojechaliśmy na dół i drzwi się otworzyły, Andy spał oparty o moje ramię, musiałem go obudzić. Wyszliśmy stamtąd i udaliśmy się do hotelu, była już 2:17, a Andy prawie zasypiał idąc. Po drodze spotkaliśmy Alice, która dała nam klucze od pokoju, do którego od razu gdy weszliśmy, padliśmy na miękką pościel. Andy zasnął od razu, a ja trochę później.

***
o borze, nawet nie spodziewałam się tylu komentarzy, dziękuję, oby tak dalej c:
wiem, znowu późno dodaję no ale poszłam do nowej szkoły i mam dużo na głowie. jeśli będzie dużo komentarzy to postaram się dodać szybciej następny rozdział.

16 komentarzy:

  1. Hej hej ^^
    Co tu dużo mówić, oby tak dalej.
    Wybacz, że nie rozpiszę się ze szczegółami, ale mój dostawca internetu stroi sobie ze mnie żarty.
    Czekam na następny, oby jak najszybciej.
    Pozdrawiam, życzę Weny, czasu i pomysłów.
    zakochanawmuzyce

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział! I ta romantyczna scenka, aww. *.* Pisz szybciutko następny. Pomysłów, weny i czasu życzę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Awww suodko :D Hm, uczucia to chyba więcej niż im się wydaje. Oby tak dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Yey... jak miło c: Tak słodko, że aż niedobrze. Ale jest dobrze ;x
    Pisz następny (:
    Ps. Co do rozdziału u mnie... daj mi jeszcze trochę czasu ;-; Mam go, ale muszę wszystko poukładać..

    OdpowiedzUsuń
  5. Nhm.. przyznam się, że postanowiłem komentować twoje opowiadania na dobre. Może i nie jestem do tego stworzony, ale tym razem szybciej dodałaś notkę, więc następną mam nadzieję dodasz w podobnym (lub mniejszym) odstępie czasowym, jeśli liczba komentarzy cię zadowoli :D
    Rozdziału skomentuję tylko kilkoma słowami, bo jak już wspominałem pisanie konstruktywnych opinii nie jest moją mocną stroną i chyba nigdy nie będzie.
    Taka słodziaśna ta część była:)). Bardzo mi się podobało z tego powodu :) Fajnie czasem przeczytać coś tak pozytywnego.
    I powiem szczerze, że przeczytałem już wczoraj, ale nie chciało mi się komentować....

    OdpowiedzUsuń
  6. Powiem tak, rozdział przezajebiście uroczy. Dziękuje :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Eyy, wzruszyłam się, a uwierz, że aby mnie wzruszyć trzeba się trochę natrudzić, widzisz jak wpływasz na ludzi :) Wspaniały rozdział, jeśli znajdziesz chwilkę zapraszam do siebie, również piszę o chłopakach ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cześć c:
    Przeczytałam już dawno, dopiero teraz mam czas komentować. Chociaż niezbyt się do tego nadaję... Ale chcę napisać choćby kilka zdań...
    A więc do rzeczy: troszkę krótko :c...
    Ale „nadrabiasz” zawartością. W Twoich historiach jest coś, co działa na mnie jak wabik. Po prostu nie mogę się oprzeć pokusie przeczytania.
    Ogólnie bardzo mi się podoba. Ja chcę więcej ^_^. I zastanawiam się, kiedy Purdy dopuści do siebie myśl, że kocha Andrzeja. Oby jak najszybciej :D.
    Pozdrawiam, czasu na pisanie życzę i Weny przede wszystkim :D
    ~ Dark Lady

    OdpowiedzUsuń
  9. More like this, please :3

    OdpowiedzUsuń
  10. Odpowiedzi
    1. nie wiem, nawet jeszcze nie zaczęłam, mam dużo roboty :c

      Usuń
    2. Biedna :C
      W takim razie życzę Ci duuuużo czasu na pisanie i Weny :3

      Usuń
  11. Czytam to już od dłuższego czasu i JEST ŚWIETNE! Zapraszam też do siebie http://lpbvbopowiadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Jest już rozdział. Przepraszam, że tak długo ;_;
    http://anguish-in-my-eyes.blogspot.com/2014/11/rozdzia-iv-wyzwanie.html

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytam... TO. JEST. SUPER. KIEDY NOWY?!!! I REKLAMA: http://drag-me-to-the-grave.blogspot.com/ :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie mogę przestać czytać Twoich blogów dżejk *^* tem jest niesamowity i każde opowiadanie bardzo mnie wzrusza i pojęcia nie mam jak to jest że piszesz tak genialnie :3 chciałabym tak.:3

    OdpowiedzUsuń

6 komentarzy = nowy rozdział